W czwartek w Podkowie Leśnej pożegnano wybitną socjolożkę, analityczkę polityczną i publicystkę – Jadwigę Staniszkis. Nie pojawi się więcej w Mięćmierzu…
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego, wykładowczyni na wielu innych uniwersytetach, w tym na Harwardzie, laureatka Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, publicystka. W czasie przemian ustrojowych w Europie wschodniej najczęściej cytowana zagranicą socjolożka polska. Autorka wielu publikacji wydawanych w Polsce i na świecie.
Mieszkanka Podkowy Leśnej i Mięćmierza
Mieszkanka Podkowy Leśnej, której była honorową obywatelką, i Mięćmierza, który wybrała sobie na odskocznię od spraw zawodowych i publicznych jeszcze w latach 70. XX wieku. Tak wspomina o niej Bartłomiej Pniewski znany projektant wzornictwa przemysłowego, organizator wydarzeń kulturalnych w Miećmierzu, prezes Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza Dolnego.
-Jadwigę Staniszkis pamiętam jeszcze z czasów studenckich i warszawskich, i mięćmierskich. Jak ja się lokowałem w Mięćmierzu – to był czas przełomu lat 70. / 80. XX w. – osiedlała się tutaj liczna grupa artystów i intelektualistów z Warszawy. Między innymi Jadwiga. Nie wiedziałem o tym wcześniej i kiedyś po prostu spotkaliśmy się przy studni – jak to w Mięćmierzu. A znaliśmy się jeszcze z czasów studenckich. Tak to było, jeśli chodzi o początek.
-Jadwiga miała połowę posesji dzielonej z Tomkiem Tatarczykiem. Co było charakterystyczne już wtedy – zarówno Tomek Tatarczyk jak i Jadwiga nie posiadali samochodów. Po prostu dojeżdżali autobusami. Tomek już wcześniej się tu osiedlił na stałe. Jadwiga przemieszkała tutaj – o ile dobrze pamiętam – cały stan wojenny.
To nie ta jaskrawa szminka…
-Co najbardziej utkwiło mi w pamięci, jeżeli chodzi o Jadwigę? To nie ta jaskrawa szminka na jej ustach, o której teraz piszą wszystkie media. Ale zupełnie coś innego. Mianowicie. Jadwiga, będąc wybitną indywidualistką, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego i nie tylko, uwielbiała przyjeżdżać do Mięćmierza autobusem. A potem piechotą wędrowała do tej swojej chatki wzdłuż Wisły z plecakiem na plecach, ale również z dwoma psiakami na smyczy. Było to potężne obciążenie, bo niosła w nim całe zaopatrzenie dla siebie jak i dla nich na kilka dni pobytu. I tak docierała do Mięćmierza pani profesor. Wzruszający był to obraz i bardzo charakterystyczny.
A czerwona szminka była także obecna w Mięćmierzu?
-Tak, zawsze. Jadwiga bardzo tego pilnowała. Była zupełnie niesamowita. Podobno tę szminkę sama sobie wymyśliła. Miała kiedyś wypadek i została jej po tym na twarzy blizna, która jej wizerunkowo przeszkadzała. I ona sobie wymyśliła, że tą czerwoną szminką odwróci od niej uwagę.
Jak widać – skutecznie.
w tej chwili przyszedł czas na Jadwigę…
-Potem – gdyśmy już tutaj osiedli – życie w Mięćmierzu toczyło się dwoma nurtami, bo obok siebie żyły dwa środowiska: do tych mieszkańców Mięćmierza, którzy tu mieszkali od pokoleń, dołączyli osadnicy – głównie z Warszawy, ale też i z Lublina. A teraz doczekaliśmy się czasów, gdy większość tej ekipy odeszła. I w tej chwili przyszedł czas na Jadwigę…
-Ostatni raz widziałem ją cztery lata temu, bo w ostatnim czasie ona była bardzo chora. Dlatego wyłączyła się zarówno z przyjazdów do Mięćmierza jak i z życia środowiskowego. Zastąpiła ją jej córka Joanna, która w tej chwili rezyduje w tej chatce – bardzo często tu przyjeżdża pomimo swoich licznych obowiązków.
Ostatnie pożegnanie Jadwigi Staniszkis 25 kwietnia miało miejsce na cmentarzu w Podkowie Leśnej.
-Była jedną z twarzy historycznych przemian – powiedział o niej prezydent RP Andrzej Duda. – Polska nauka, polska myśl polityczna oraz polskie życie intelektualne poniosły dotkliwą stratę.
Czytaj także:
Odeszła Zofia Kucówna>>>
Nie żyje Leszek Długosz>>>