Pamięci Żbika

Grób kazimierskiego partyzanta Mariana Wójcikiewicza Żbika odzyskał dawny blask. Dziś uroczyście go poświęcono. Szumią nad nim rozłożyste lipy i małe jeszcze brzózki.

To miejsce jest w samym centrum i na uboczu jednocześnie. Tuż za Małym Rynkiem w cieniu kościoła świętej Anny. Grób Mariana Wójcikiewicza ps. Żbik – żołnierza „Armii Podziemnej”: – jak napisano na pomniku. Kiedy zginął w Zastowie, miał zaledwie 22 lata. W tym roku minie 80 lat od tych wydarzeń…

Akcja pod Zastowem

25 lipca 1944 r. Trwa akcja wycofywania się hitlerowców na zachód pod naporem frontu sowieckiego. Wciąż jednak stanowią zagrożenie dla miejscowej ludności. Mordują, rabują, gwałcą. Po piętach depcą im jednak polscy partyzanci.

– Do dowódcy placówki AK w Kazimierzu Dolnym kpt. Zygmunta Romanowskiego „Woli” wpłynął meldunek, że oddział SS, przygotowujący się do ucieczki za Wisłę, zamordował 7 osób i rozpoczął rabunek w Zastowie Polanowskim. Z odsieczą wyruszył pluton Janusza Furdali Dębicza, do którego dołączyło kilku ochotników. Niemcy opuścili już wieś i znajdowali się za wałem wiślanym wśród gęstych zarośli, gdzie przez partyzantów zostali ostrzelani i obrzuceni granatami. Odkryte później porzucone części wyposażenia świadczyły, że uchodzili za Wisłę w pośpiechu, a liczne ślady krwi wskazywały na wielu rannych. W akcji został ciężko ranny, a następnie zmarł ochotnik Marian Wójcikiewicz „Żbik” z Kazimierza Dolnego. Z uwagi na trwający już wówczas ostrzał miasta, prowadzony przez wojska radzieckie, rodzina zdecydowała się pochować go obok kościoła św. Anny – czytamy w artykule „Powiśle kraina sadów, chmielników i wielkiej wody”.

To wyjaśnia historię grobu, wokół którego szumią dorodne lipy, ale i… auta różnych marek, dla których nie starczało miejsca na pobliskim parkingu. Teraz powróci tu spokój. Nagrobek został staraniem parafii kazimierskiej wyremontowany i otoczony drewnianym płotkiem. A do szumu lip dołączy się odtąd jedynie szelest dwóch małych brzózek, których dwie jako symbol partyzanckiego losu – zasadzono przy mogile.

Syn kazimierskiego notariusza

Marian Wójcikiewicz był synem Jana i Lucyny Wójcikiewiczów, którzy do Kazimierza sprowadzili się w latach trzydziestych. Wtedy powstał ich dom zbudowany na pięknej działce w pobliżu szkoły pomiędzy ulicą Lubelską a Nadrzeczną. Jan Wójcikiewicz był urzędnikiem kazimierskiego notariatu prowadzonego przez notariusza Jerzmanowskiego. Praca w kancelarii, która mieściła się na piętrze domu Kiffnera, zapewniała 7 – osobowej rodzinie Wójcikiewiczów spokojne, dostatnie życie. Aż do wybuchu wojny, która położyła się cieniem na losach nie tylko tej rodziny. Trauma związana ze śmiercią średniego syna sprawiła, że Wójcikiewiczowie tuż po wyzwoleniu opuścili Kazimierz i wrócili w rodzinne strony w Kieleckie. Zanim sprzedali dom, nowe władze zdążyły go zasiedlić nowymi lokatorami na mocy tzw. kwaterunku. Dziś mieszka tu rodzina Sikorów.

-Lucyna Wójcikiewiczowa przyjeżdżała tu każdego roku i modliła się przy tym grobie. Znałyśmy się, bo zatrzymywała się w swoim domu w nieogrzewanych pokojach na górze. Spotykałyśmy się zawsze przy herbacie i rozmawiałyśmy godzinami – wspomina Zofia Sikora – emerytowana nauczycielka kazimierskiego liceum, obecna właścicielka domu. – Teraz opiekuje się tym grobem parafia. I bardzo dobrze. Bo będąc w kościele, został wzięty pod opiekę Matki Boskiej i świętej Anny.

Grób Mariana Wójcikiewicza został uroczyście poświęcony w niedzielę 22 kwietnia tuż po 102. rocznicy urodzin kazimierskiego bohatera.

Przemówienie Zofii Sikory

Czytaj także: Tragedia na Wiśle>>>

Witaj
Zapisz się na nasz newsletter

Będziesz otrzymywać informacje o ciekawych wydarzeniach

Nie wysyłamy spamu, nie przekazujemy nikomu adresów email.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *