Wyrok już zapadł

Jeszcze niedawno rozważano kwestię zagospodarowania otoczenia dębu króla Kazimierza. Wokół drzewa miał powstać stylowy płotek, a wśród gałęzi zawisnąć miała odnowiona kapliczka. Zamiast tego działka wraz z dębem została – jako należąca do prywatnego właściciela – ogrodzona siatką. Sam dąb zaś – rażony swego czasu piorunem – rozpadł się na początku maja tego roku na dwie połowy. Ogromne konary zatarasowały drogę i musiała je usuwać straż pożarna. Dobrze, że nikomu się nic nie stało.

Diagnoza

Mimo, że drzewo straciło połowę swojej korony, nadal było piękne i zielone. Nie chciało się wierzyć, że jest – jak twierdził właściciel działki, na którym rośnie – wysuszone. Wydawało się do uratowania. Za nim do dziś stają fragmenty ogromnej plomby, która podtrzymywała życie poprzedniego dębu. A od tamtych czasów wiemy przecież o drzewach więcej. I skuteczniej potrafimy je ratować. Decyzja Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków nie pozostawia jednak złudzeń. Brzmi jak wyrok.

-W miejscu rozłamania uwidoczniło się głębokie wypróchnienie i martwica tkanek. Powyżej uszkodzenia widoczne jest głębokie pęknięcie wraz z odspojeniem kory biegnące wzwyż do wlotu do ubytku kominowego. Ponadto w koronie widoczny był znaczny posusz – czytamy w piśmie od Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków Dariusza Kopciowskiego. – Wyjaśnić należy, iż pomimo zachowanej żywotności drzewa jego pień uległ znacznemu uszkodzeniu, ukazując głębokie wypróchnienia tkanek, co wraz z pęknięciem i dodatkowym ubytkiem wgłębnym poważnie wpływa na osłabienie wytrzymałości mechanicznej. Ponadto wyłamanie 1/2 korony drzewa spowodowało przeniesienie środka ciężkości i zaburzenie statyki, co dodatkowo znacznie zwiększa prawdopodobieństwo powalenia się w niekontrolowany sposób pozostałej części drzewa, stanowiąc realne zagrożenie dla użytkowników drogi.

Diagnoza ta pokazuje, w jak ciężkim stanie jest kazimierski dąb króla Kazimierza. Nic dziwnego, że stracił połowę korony. Jak można go uratować?

Czy można uratować dąb króla Kazimierza?

-Przeprowadzenie zabiegów pielęgnacyjnych zgodnych ze sztuką ogrodniczą nie przyniosłoby realnej poprawy bezpieczeństwa przy zachowaniu drzewa w dobrej kondycji fizjologicznej – czytamy dalej.

Co więc czeka królewski dąb? Ma dopiero 76 lat. To jak na takie drzewo naprawdę niewiele. Czyżby miał nie dożyć nawet setki?

-Zasadne zatem wydaje się usunięcie drzewa i wprowadzenie nowego nasadzenia drzewa z gatunku dąb w celu podtrzymania lokalnej tradycji – czytamy w piśmie od konserwatora.

Dąb stoi na prywatnej działce. Na jej właścicielu spoczywa odpowiedzialność za bezpieczeństwo.

– Boję się, że cały dąb może runąć – za miesiąc, za jakiś czas, a ja będę ponosić odpowiedzialność – mówi właściciel działki z dębem króla Kazimierza Marek Kozak.

Czy to koniec lokalnej tradycji?

Los dębu został więc przesądzony. Czy to koniec „lokalnej tradycji”, o której wspomniał konserwator? Jak zapewnia właściciel działki, w tym miejscu będzie rósł nowy dąb. Wróci też odrestaurowana kapliczka. Dokoła nasadzenia pojawi się ogrodzenie. Działania te będą podejmowane w porozumieniu z konserwatorem zabytków.

Czytaj także: Ważą się losy dębu króla Kazimierza>>>

Witaj
Zapisz się na nasz newsletter

Będziesz otrzymywać informacje o ciekawych wydarzeniach

Nie wysyłamy spamu, nie przekazujemy nikomu adresów email.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *