7 kwietnia spotkamy się przy urnach podczas wyborów samorządowych. Każdy w swoim regionie. Jakiego burmistrza wybiorą na nową kadencję kazimierzacy?
Przedstawiamy sylwetki trzech kandydatów na to stanowisko. Każdemu zadaliśmy te same pytania zredagowane z pomocą mieszkańców Miasteczka. Sprawdźmy, co odpowiedzieli. Dziś – Aleksander Adamski – prezes Stowarzyszenia Miejskie Pola.
Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na stanowisko Burmistrza Kazimierza Dolnego? Jaka jest Pana wizja rozwoju Kazimierza na nową kadencję?
Aleksander Adamski – Chcę zostać burmistrzem, bo żal mi miasta, w którym się wychowałem. Ważne dla nas sprawy, jak parkowanie, organizacja ruchu, organizacja handlu, organizacja zapisów do przychodni, niesprawna oczyszczalnia ścieków i problemy z ujęciami wody pitnej – zalegają niezałatwione od początku kadencji obecnego burmistrza, najdłuższej w dziejach samorządu. Proszę zerknąć do ulotek z poprzednich wyborów samorządowych, a nawet tych z 2014 roku: mieliśmy dokładnie te same problemy! Dodajmy do tego rozjeżdżane wąwozy, kolejne udokumentowane naruszenia prawa przy procedowaniu planu
zagospodarowania i jawną, obsceniczną uległość urzędników wobec majętnych inwestorów zewnętrznych,
i jeszcze dramatyczny stan samorządności: sołectwom, wbrew ustawie, odmawia się dysponowania
nieruchomościami wiejskimi, a radni nie potrafią uzasadniać swoich decyzji w najważniejszych dla gminy
sprawach. Atmosfera w mieście zrobiła się, w moim odczuciu, naprawdę niedobra.
O rozwój Kazimierza (gminy, nie tylko miasta!) jestem spokojny, o ile spełnione będą trzy warunki. Po pierwsze, musimy natychmiast przywrócić podmiotowość mieszkańcom. Czy istnienie koterii i układów
wokół władzy i biznesu jest rzeczywiście nieuchronne? Nie jest. Może być inaczej. Potrzebny jest burmistrz
całkowicie wolny od nawet towarzyskich zobowiązań wobec wpływowych przedsiębiorców i inwestorów –
również dla ich dobra, bo równe traktowanie per saldo wszystkim nam wyjdzie na korzyść. Podmiotowość
muszą mieć mieszkańcy, przede wszystkim ci spośród nas, którzy nie mogą po prostu wsiąść w samochód
(niekoniecznie jaguara) i pojechać na prywatną wizytę u lekarza w Lublinie. Podmiotowość to także
samorządność sołectw. Parchatka dała przykład.
Po drugie, decyzje Burmistrza i Rady Miejskiej muszą być całkowicie, radykalnie przejrzyste i uzasadnione.
Dwa przykłady: obecny burmistrz wbrew prawu nie publikuje protokołu z kontroli komisji rewizyjnej naszej własnej rady miejskiej w naszym własnym urzędzie miasta. Skandaliczne decyzje planistyczne, jak na
przykład zdjęcie wszystkich zapisów ochronnych z historycznej drogi z Mięćmierza do Podgórza, nie mają
uzasadnienia. A raczej: rzeczywistych przyczyn takich decyzji możemy się tylko domyślać. I domyślamy się.
Po trzecie, zacznijmy wreszcie planować. Inwestycje drogowe od lat są kwestią bieżących decyzji władzy,
i nie jest dobrze, jeśli kumulują się pod koniec kadencji, w tym tam, gdzie akurat mieszka wysoki urzędnik
i jego krewni. Remonty dróg muszą być ujęte w wieloletni plan rozwoju gminy, żeby mieszkańcy wiedzieli,
czego kiedy się spodziewać – i żeby nie było ani „prezentów” od władzy, ani gorzkich rozczarowań.
Podobnie w sprawie planowania przestrzennego, paraliżowanego przez długie lata: aktualizacje planu powinny przebiegać w cyklicznym, przewidywalnym harmonogramie. Podejmowane są kolejne uchwały
o indywidualnych zmianach w planie, podczas gdy Bochotnica, Zbędowice, Witoszyn, Wierzchoniów,
Rzeczyca i Skowieszynek czekają od 2015 roku!
Czy ma Pan przygotowaną strategię pozyskiwania środków unijnych?
Aleksander Adamski – Tak. Mówiąc krótko: rok 2027 to koniec Funduszu Spójności, jaki znaliśmy od wejścia do Unii Europejskiej. Liczmy 3 lata wydatkowania – daje nam to czas do 2030 roku, zegar bije. Nie stać nas na więcej zaniechań na odcinku funduszy europejskich. Kluczowy jest fundament: znalezienie kadr. Ambitnych, złożonych i dużych projektów (a na takie zasługuje Kazimierz) nie napiszemy siłami urzędu miasta. Naprawdę najlepszych, rozchwytywanych specjalistów przyciągniemy tym, co dla nas unikalne: krajobrazem, kulturą, przyrodą.
O koncepcjach na projekty na skrzyżowaniu tych dziedzin chętnie podyskutuję w debacie z obecnym
burmistrzem, o którym nie można powiedzieć, by sypał pomysłami jak z rękawa. Te trzy dziedziny –
krajobraz, kultura, przyroda – aż się proszą o finansowanie z kilku programów Komisji Europejskiej jako
ważnego uzupełnienia środków strukturalnych. Nie słyszałem, by przez pięć lat obecny burmistrz zająknął się o takich programach. Posłuchajmy na debacie.
Co z basenem? Nie czy, tylko kiedy będzie?
Aleksander Adamski – Dla jasności: Kazimierz nie potrzebuje żadnego „aquaparku”, potrzebna jest pływalnia, przede wszystkim z myślą o zdrowiu i rozwoju dzieci. Rozumieją to niemal wszyscy rodzice.
Żaden odpowiedzialny kandydat na burmistrza nie zadeklaruje, że odbiór pływalni nastąpi „w październiku
2027”. Startując w wyborach wiosną 2024, nie mogę wiedzieć, kiedy otworzymy pływalnię. Wiem natomiast, że sprawa jest „na wczoraj”.
Jaką Pan ma strategię zatrzymania turystów w Kazimierzu na dłużej niż na weekend, szczególnie poza sezonem?
Aleksander Adamski – Całkowicie zrezygnować z naśladowania i „doganiania,” postawić na unikalność i odrębność Kazimierza. Nie chcemy być „jak” Zakopane, Mikołajki albo Międzyzdroje, chcemy i powinniśmy być sobą. Tę unikalność, autentycznie wyartykułowaną, docenią turyści – właśnie tacy, których potrzebujemy, naprawdę wrażliwi na piękno okolicy, a nie tylko rozmiar kotleta i temperaturę piwa.
Nie pobłażajmy więcej kawalkadom samochodów terenowych (sam jeżdżę autem terenowym), bandom
motocyklistów (sam jestem motocyklistą) i tandetnej rozrywce, która zadręcza wielu mieszkańców miasta.
Naszą przyszłością jest powrót do tego, w czym byliśmy najlepsi: malarstwo, krajobraz, kultura. Sprzyja nam widoczny w Europie zwrot ku turystyce pieszej i prawdziwy renesans zainteresowania rzekami (tym
większego, im bardziej rzeki dzikie). Tak zwana wysoka kultura była dla naszych władz kwiatkiem u kożucha, a w istocie jej stabilne wspieranie (w skali umożliwiającej wieloletnie planowanie) jest dla takiego miasta jak Kazimierz murowaną inwestycją. Istnieją w Europie miasteczka niemal w całości „kręcące się” wokół jednej, dorocznej imprezy kulturalnej. Kazimierz me ewidentny potencjał na kilka takich wydarzeń,
niezależnych od pory roku. Władza musi mieć jednak minimalne zainteresowanie sprawami kultury, za
którymi (w tak unikalnym mieście, jak Kazimierz!) naprawdę idą pieniądze.
Jakie ma Pan plany rozwiązania problemu oświaty w gminie?
Jak Pan zamierza zagospodarować tak duży i drogi w utrzymaniu budynek Gminnego Zespołu Szkół? Jak zamierza Pan wpłynąć na ofertę zajęć pozalekcyjnych skierowanych do młodzieży szkolnej?
Aleksander Adamski – Wyjąwszy frazesy i doraźne działania „ratunkowe”, trwałe rozwiązanie jest tylko jedno: więcej mieszkańców, więcej dzieci, a w konsekwencji większa dopłata oświatowa. Sprawa jest więc ściśle związana z kolejnymi Państwa pytaniami (poniżej). Na poziomie szczegółu: GZS musi być uzupełniony o odnawialne źródła energii, jest niepojęte, że tak wielki, nowoczesny budynek, nie posiada pomp ciepła. Dla atrakcyjności naszej szkoły istotna będzie pływalnia, o której już była mowa.
Jak Pan zamierza rozwiązać problem starzejącego się społeczeństwa? Jak Pan zamierza poprawić komfort życia seniorów? Jakie Pan ma pomysły na aktywizację seniorów?
Aleksander Adamski – Odpowiadam brutalnie: zapaść demograficzna dotyczy całej Europy i musimy zwyczajnie „konkurować” o mieszkańców z innymi miejscowościami. Jeśli coś nas uratuje, to właśnie to, co obecna władza ceni najmniej: nasz unikalny, niesamowity krajobraz. Nie będzie u nas punktowej koncentracji atrakcyjnych miejsc pracy (jakie może dawać fabryka czy instytut naukowy), ale może być niepowtarzalna atmosfera i krajobraz tworzące „dobre miejsce do życia”. Te atuty trzeba uzupełnić dostępem do światłowodu, solidną bazą miejsc w żłobku i przedszkolu i starannym planowaniem przestrzennym, tworzącym miejsca do życia, a nie do spekulacji i „inwestowania.” Osiedla łanowe, takie same jak pod Lublinem, Bydgoszczą i Warszawą, nie będą naszym atutem.
W sprawie seniorów, odpowiadam prosto: lepsze miasto (znów te same problemy: organizacja handlu,
organizacja ruchu, komunikacja publiczna, wulgarna rozrywka, nie wspominając o przychodni!) to przede wszystkim lepsze miasto dla najstarszych mieszkańców. Młodym łatwiej o alternatywne rozwiązania, kiedy
coś nie działa. Opowiadam się za całkowicie podmiotowym traktowaniem najstarszych mieszkańców, którzy powinni być przedmiotem troski, ale także mieć poczucie, że są w naszym mieście u siebie i mają ciągle wpływ na jego przyszłość (patrz pierwszy pytanie, powyżej).
W sprawie „aktywizacji,” ufam organizacjom społecznym (Towarzystwu Św. Anny, Uniwersytetowi Trzeciego Wieku i innym), które muszą mieć stałe wsparcie urzędu miasta – aby mogły wspierać innych.
Jak zamierza Pan rozwiązać problem odpływu młodych ludzi z Kazimierza? Większość młodych stąd ucieka i nie chce wracać…
Aleksander Adamski – Odpowiedź jak wyżej, czyli: piękny krajobraz, dobra atmosfera, żłobek, przedszkole, mądre planowanie przestrzenne, i światłowód. Ale dodam jeszcze: widziałem statystyki GUS-u, jednak uzupełniam je o wiedzę bezpośrednią, z własnego doświadczenia. Nie spotkałem się chyba z nikim, kto, jak Panie piszą, „stąd ucieka”. Znam natomiast sporo osób, które z żalem wyjechały. Nie słyszałem o takich, które „nie chcą wracać”, ale znam ludzi, którzy nie widzą ku temu możliwości. W moim pokoleniu i kręgu znajomych kilkukrotnie powtórzył się scenariusz, w którym młodzi wyjeżdżają, by po latach studiów i pracy wrócić, budować się albo adaptować zabudowania na rodzinnych działkach, z powodzeniem pracować zdalnie i posyłać dzieci do naszego przedszkola. Im lepsze będą nasze szkoły, tym więcej młodych w kolejnym pokoleniu będzie miało luksus wyboru: wyjechać, czy zostać. Cała polityka samorządowa powinna pomóc im wybrać tę drugą opcję.
Aleksander Adamski o sobie
Mam 37 lat. Pochodzę z Kazimierza Dolnego i tu się wychowałem, tu chodziłem do przedszkola i szkoły podstawowej. Do szkół średnich uczęszczałem w Austrii i we Włoszech. Studiowałem filozofię w Warszawie, Paryżu, Rzymie, i Melbourne. Pracowałem fizycznie w przemyśle spożywczym i egzaminowałem studentów z etyki Arystotelesa. Byłem nauczycielem w sektorze prywatnym. Prowadzę firmę w branży turystycznej i zajmuję się arborystyką.
Jestem członkiem kilku organizacji pozarządowych i prezesem stowarzyszenia Pola Miejskie.
Lubię muzykę barokową i jazdę na motocyklu.
Komitet Wyborczy Wyborców „Nasza gmina – nasza odpowiedzialność”: Małgorzata Jaroszewska, Janusz Kowalski, Leszek Dołęga, Maciej Giermasiński, Maja Kosmala, Janusz Wolski, Marcin Murat, Ryszard Rybczyński, Magdalena Dudek, Aleksander Adamski