Tajemnicza mogiła w Parchatce

Dzisiaj śladu po mogile nie ma – czytamy na profilu Dzieje Parchatki na Facebooku. Chodzi o grób z czasów pierwszej wojny światowej usytuowany na granicy pomiędzy Parchatką i Bochotnicą. Śladów nie ma, ale mieszkańcy wciąż pamiętają.

-Rzeczywiście, w latach 1960 -1970 za mostkiem w stronę Bochotnicy stały 3 zmurszałe drewniane krzyże, przechylone, oparte na rozrastających się krzewach, otoczone 4 słupkami, prawdopodobnie metalowymi . Tego, czy słupki były połączone łańcuchem, czy liną – już nie pamiętają. Musiały stać częściowo w pasie pola, bo rolnicy dojeżdżający do swoich pól omijali mogiłę, dojeżdżając aż do drzew rosnących przy drodze. Omijali to, co pozostało z mogiły, bo z każdym rokiem krzyże były mniej widoczne. Pamięć o mogile zatarła się, kiedy przewrócone krzyże zniknęły z oczu. Właściciel pola prawdopodobnie podpalił wszystko i zaorał – pisze w Dziejach Parchatki Anna Rybczyńska, powołując się na relacje mieszkańców Marianny i Henryka Osiaków oraz Tadeusza Łazińskiego.

O tej mogile pisze w wydanej w 2006r. książce „Cmentarze wojenne z lat I wojny światowej w dawnym województwie lubelskim” Marcin Dąbrowski.

-Założona na planie prostokąta o wymiarach 5 x 3 m. Na mogile stały 3 drewniane krzyże.

Gdzie dokładnie był ten wojenny grób?

-Mogiła była usytuowana około 120 do 150 metrów od mostku na początku Parchatki oraz 8 do 10 metrów od drogi 824 w kierunku Kazimierza – czytamy dalej na profilu Dzieje Parchatki.

Dziś w tym miejscu jest szczere pole. Nic nie wskazuje na to, że stało się ono ostatnim miejscem spoczynku dla żołnierzy biorących udział w Wielkiej Wojnie.

Tylko w polu biały krzyż
Nie pamięta już, kto pod nim śpi
– śpiewały Czerwone Gitary.

W Parchatce pamięć o ludziach, którzy stracili życie i tu zostali pochowani, odeszła wraz z krzyżami.

-W ostatnich latach, mimo usiłowań mieszkańców wsi, właściciel gruntu nie pozwalał postawić krzyża – pisze Marcin Dąbrowski.

-Pamięć o mogile zatarła się, kiedy przewrócone krzyże zniknęły z oczu. Właściciel pola prawdopodobnie podpalił wszystko i zaorał – mówi Anna Rybczyńska.

O pamięć upominają się też… duchy

Miejsce to w Parchatce owiane jest złą sławą. Bo tam podobno straszy. Czyje to dusze domagają się uwagi potomnych?

-Pochowano tu 7 żołnierzy austro – węgierskich, którzy zmarli lub zginęli w 1917r. – pisze Marcin Dąbrowski.

Jednym z nich mógł być czeski żołnierz Antonin Hruszka z 25. Pułku Piechoty Landsturmu zmarły jednak 2 sierpnia 1915r. Jego nekrolog odnalazł w czeskich archiwach Piotr Moniakowski. Co przyczyniło się do śmierci Czecha w Bochotnicy?

Co działo się wtedy na ziemi puławskiej?

-Rosjanie po wiosennej kampanii w Małopolsce i na Podkarpaciu cofali się na całej linii z Królestwa Polskiego na wschód – mówi Paweł Grudzień, autor profilu I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914 – 15. – W Puławskiem zbiegały się trasy odwrotu z zachodu (m.in. przez most w Puławach) jak i z południa (wzdłuż Wisły). Podczas niego Rosjanie co jakiś czas stawiali opór na tymczasowych liniach obrony. Tak było i tutaj: najpierw Rosjanie cofnęli się za Wisłę przez most w Puławach i do czasu dotarcia do nich wojsk wycofujących się z południa (trwało to około tygodnia pod koniec lipca 1915) obsadzali linię Wisły od Puław do Kazimierza, żeby Niemcy i Austriacy z drugiego brzegu nie weszli na tyły dywizji wycofujących się z południa.

-Potem, jak już dotarły w ten rejon oddziały nadchodzące z południa, Rosjanie cofnęli się najpierw na linię obrony wzdłuż linii Puławy – Lublin, potem pod Żyrzyn i dopiero później skierowali się na wschód, za Bug – mówi Grudzień. – Tak więc mogiła w Parchatce, spalenie Kazimierza, itd. to pozostałości tej straży nad Wisłą, podczas której Rosjanie czuwali, a Austriacy ostrzeliwali ich zza Wisły, planując niezrealizowaną przeprawę 24/25 lipca pod Puławami.

Trochę dziwna wydaje się więc w tym czasie obecność austro-węgierskiego żołnierza po tej stronie Wisły.

Rosyjski dziennik bojowy

Wiele na temat działań wojennych na Wiśle pomiędzy Kazimierzem a Puławami mówi dokument odnaleziony niedawno w archiwach przez Pawła Grudnia. To dziennik bojowy rosyjskiego 7 Samogidzkiego Pułku Grenadierów.

-Wkrótce na profilu I wojna światowa w powiecie puławskim w latach 1914 – 15 pojawi się obszerny opis walk w trójkącie Nałęczów-Kazimierz Dolny – Puławy pod koniec lipca 1915 r. – mówi Paweł Grudzień. – A na razie skupiamy się na Parchatce.

Pod datą 22 lipca 1915 r. zapisano, że obronę Wisły na odcinku Parchatka – Bochotnica przejęli Rosjanie z III batalionu w/w pułku. Pułk ten wraz z całym Korpusem Grenadierów został wycofany z lewego brzegu Wisły, organizując tymczasową obronę na terenie powiatu puławskiego. Rosjanie trwali na tych stanowiskach do końca lipca tego roku. Potem wycofali się na kolejną linię obrony na przedpolach Puław.

-W tym czasie bezpośrednich walk tu nie toczono. Jednak w dniach 24-25 lipca cały odcinek dostał się pod ciężki ostrzał artylerii przeciwnika, niejako odwracającego w ten sposób uwagę Rosjan od planowanego desantu pod Puławami. Po wycofaniu się Rosjan, w rejon Parchatki przybyli Bośniacy z 1 Batalionu Strzelców. Jednak do poważniejszych walk doszło dopiero 5 kilometrów na północ od Parchatki, w okolicach cmentarza na Włostowicach, co wykluczałoby obecność austriackich poległych pod Parchatką – mówi Grudzień. – 24 lipca 1915r. to data apogeum austriackiego ostrzału rosyjskich pozycji na prawym brzegu Wisły. Pisane cyrylicą źródła określają go jako „huraganowy” i liczą w kilkaset pocisków.

Wraca dziś pamięć o tych, których nie ma…

W efekcie tego 24 lipca 1915r. śmierć poniosło 3 rosyjskich żołnierzy. 2 Kazachów z okolic Kokczetawu: grenadier Wasilij Pawłowicz Czernikow i grenadier Ilia Kuźmicz Sukow oraz grenadier Jankiel Chaimowicz Glaz, Żyd z okolic Brześcia Litewskiego. Według przypuszczeń Pawła Grudnia to właśnie oni są pochowani w parchackiej mogile.

Jak myśl sprzed lat
Jak wspomnień ślad
Wraca dziś pamięć o tych
Których nie ma

A co z czeskim nekrologiem z Bochotnicy?

-Odnaleziony przez Piotra Moniakowskiego nekrolog z 2 sierpnia 1915 r. wspomina co prawda o Bochotnicy. Jednak moim zdaniem chodzi tu o Bochotnicę k/Nałęczowa. W 1915 r. nie była ona jeszcze częścią Nałęczowa. I znajdował się w niej cmentarz, na którym do dzisiaj można spotkać pierwszowojenne groby – mówi Paweł Grudzień. – Dodatkowo jednostka z nekrologu – 25 Pułk Piechoty Landwehry – 31 lipca walczyła na odcinku Kurów-Końskowola. To dość daleko od „kazimierskiej” Bochotnicy. O wiele bardziej prawdopodobna jest śmierć z ran w dywizyjnym szpitalu polowym (taki znajdował się wówczas w Karmanowicach) i pochowanie na znacznie bliżej położonym cmentarzu w Bochotnicy k/Nałęczowa.

Ustalenia Pawła Grudnia podważają też zapisy zawarte w książce Dąbrowskiego.

-W mojej skromnej opinii informacje zawarte w znakomitej książce M. Dąbrowskiego o 7 Austriakach, zmarłych lub poległych w 1917 r. są dość abstrakcyjne. Front w 1917 r. był setki kilometrów stąd. Ewentualnych przywiezionych z frontu i zmarłych z ran żołnierzy pochowano by raczej w większych ośrodkach typu Lublin. A już na pewno nie w małej mogile nad Wisłą – mówi Grudzień.

3 krzyże obecne wciąż w pamięci mieszkańców Parchatki miały więc najprawdopodobniej upamiętniać 3 rosyjskich szeregowców, którzy polegli tu 24 lipca 1915r. Zagadka mogiły została rozwiązana. Co będzie dalej z tym miejscem? Czy powrócą tu wspomniane trzy krzyże, by ukoić trzy żołnierskie dusze?

Czytaj także: Nieopodal: Parchatka księżnej Izabeli>>>

Witaj
Zapisz się na nasz newsletter

Będziesz otrzymywać informacje o ciekawych wydarzeniach

Nie wysyłamy spamu, nie przekazujemy nikomu adresów email.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *