Jesień sprzyja nostalgicznym spacerom i wspomnieniom. Przyroda spowalnia, szykuje się do zimowego snu. Nasze organizmy nastawiają się na zupełnie inne doznania. I tu naprzeciw jesiennym potrzebom wychodzi Muzeum Przyrodnicze – oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym. W ramach projektu Kazimierska Wisła płynie. Edycja 2025. powstały klimatyczne wystawy zdjęć, ale i szlak wspomnień.
Czar starych zdjęci
W ramach projektu „wiślanego” pracownicy Muzeum Przyrodniczego poprosili mieszkańców i bywalców Kazimierza Dolnego o zdjęcia pokazujące życie nad Wisłą.
I tak, niezwykle urokliwe fotografie z archiwów domowych pojawiły się w muzeum i na Małym Rynku. Przedstawiają mieszkańców Kazimierza, ale i letników z Wisłą w tle. Wiele, z uśmiechniętych twarzy przemierza jeszcze Miasteczko. Ale Wisła już jakby inna. I mniej bliska Kazimierzowi i ludziom, mniej dostępna. Nie ma regularnych plaż, nie ma miejsc do jeżdżenia na łyżwach. Nie pasie się krów na Krowiej Wyspie i nie pływa trzymając się końskiej grzywy.
Czytając wspomnienia
Wystawy zdjęć pojawiły się we wrześniu. A w październiku dodano opowieści. Te krótkie wspomnienia związane z Wisła odnaleźć można w całym miasteczku. To 50 plansz ze wspomnieniami mieszkańców. Można ich szukać „w ciemno”, trafiać na nie przypadkiem, lub skorzystać z podpowiedzi. Wraz z Muzeum Przyrodniczym zapraszamy na spacer. Spacer szlakiem wspomnień i Wisły.
Spacer
Zaczynamy nasz spacer w Rynku. Należy się tu zatrzymać się przy Kawiarni u Radka w poszukiwaniu pierwszych cytatów. Z Rynku trasa poprowadzi nas na Mały Rynek, na skwerek, gdzie obejrzeć można wystawę wiślanych zdjęć. Następnie przechodzimy na ulicę Lubelską i uliczką Krzywe Koło ku ulicy Zamkowej. Kolejnym punktem do zaliczenia są ruiny zamku. Tu, na zamkowym dziedzińcu, przy Wieży Zachodniej pojawiają się kolejne cytaty. Warto wspiąć się na wieżę zamkową – stąd roztacza się mój ulubiony widok na Wisłę. Mam nadzieję, że zachwyci i Państwa. Zaznaczamy, że wejście na zamek jest biletowane (10/13 zł/os),
Z zamku wracamy na Rynek, przechodzimy przy północno – zachodniej pierzei, w kierunku rzeczki Grodarz. Zaraz za Gmachem Głównym Muzeum Nadwiślańskiego, tuż przy mostku na Grodarzu odnajdziemy kolejne wspomnienia.
Kontynuujemy wycieczkę szlakiem wspomnień ulicą Klasztorną, ale nie idziemy do Franciszkanów, a w ulicę Krakowską, gdzie pod numerem 3 znajdziemy Restauracja „Akuku”, także ubogaconą cytatami.
I Bulwarem
Spod „Akuku” wracamy na ul. Senatorską, która poprowadzi nas już nad Wisłę. Tu, na mostku na Grodarzu, nad Wisłą zatrzymają nas kolejne wspomnienia. Ruszamy na północ. Porcja lektury czeka na nas także na przystani statków wycieczkowych. A my, dalej na północ, wałem wiślanym do Restauracja „Filiks”, ul. Sadowa 23 – tu także będzie co poczytać.
I dalej prowadzić nas będzie Bulwar Kazimierza Wielkiego. Na północ. Po dotarciu do pomnika naszego wielkiego króla, za parkingami przy wale należy przejść na drugą stronę ulicy, bo kolejnym punktem na naszej trasie jest Muzeum Przyrodnicze (ul. Puławska 54). Tu odnajdziemy i kolejne cytaty – na płocie, i wystawę zdjęć ze starych albumów. Wstęp na tę wystawę jest wolny. Warto jednak zakupić bilet i zwiedzić całe muzeum.
Muzeum nie jest jednak ostatnim punktem wycieczki. Trasa prowadzi jeszcze dalej na północ. Do spichlerza przy ul. Puławskiej 82. Przy Campingu Pielaka także znajdziemy wspominkowe tablice.
Wycieczka na pół dnia
Cała trasa ma prawie 4 km długości. W naszej wersji, z powrotem spod ruin Spichlerza Pielaka do Rynku, to ponad 5 km. Nasz spacer obejmuje tylko Kazimierz, ale cytaty można znaleźć także na przystanku autobusowym w Parchatce. W Mięćmierzu, przy wiatraku pana Dziadosza, można zobaczyć zdjęcia z czasów budowy koźlaka, oraz przeczytać wspomnienia właściciela wiatraka i pana Turskiego.
Wystawa zdjęć w muzeum dostępna będzie przynajmniej do końca roku.
A może Państwo mają jakieś wspomnienia związane z Wisłą?
Czytaj także:
Kocim krokiem, kocim tropem>>>
Spacer śladami Kazimierza Wielkiego i Esterki>>>
Spacerkiem: Godzina długich cieni>>>





Koleżanka i sąsiadka mojej cioci, pani Bronia uwielbiała się opalać. Pewnego dnia wróciła z nadwiślańskiej plaży spalona, czerwona. Ciepło buchało od niej jak z pieca. Ratowano ją domowymi sposobami. Plecy obłożono jej zsiadłym mlekiem. Mleko zamieniło się w twarożek. Niemal momentalnie.