Stefcia z Kozłówki

Jeśli ktoś nie ma pomysłu na weekend, polecamy Kozłówkę. To zaledwie godzina drogi z Kazimierza. Rezydencja Zamoyskich w miejscowości, która nawet dziś nie jest siedzibą gminy. A jednak to tam jest muzeum. I Majątek. I Stefcia – najsłynniejsza dziś służąca w Polsce.

Mogłaby pochodzić z podkazimierskiej wsi, gdyby Kozłówka leżała trochę bliżej. 55 kilometrów to trochę za daleko jak na tamte miary. Dziś to zaledwie godzina drogi, by z rynku przenieść się do kozłowieckiego pałacu z kompletnie urządzonymi wnętrzami od salonu po kuchnię. Rezydencja Zamoyskich zachwyca, nieustająco oddziałując na wyobraźnię. Nawet wtedy gdy życie ziemian zestawimy z ciężką egzystencją służby i chłopów, którzy na te ziemiańskie wspaniałości pracowali. Dziś z perspektywy naszego życia tamten – dawno miniony – świat to bajka, pozbawiona ostrza bólu.

„Stefcia” Joanny Adamek

Książka „Stefcia” Joanny Adamek z Muzeum Zamoyskich w Kozłówce powstała na kanwie miniserialu o życiu służby w XIX i XX wieku, który jest realizowany dzięki wsparciu tysięcy fanów, jeszcze przede mną. Chociaż można ją było już nabyć podczas promocji 11 października w Kozłówce. Przedsprzedaż rządzi się jednak swoimi prawami i trzeba jeszcze kilka dni poczekać. Jak twierdzi prowadząca spotkanie promocyjne książki w Kozłówce Małgorzata Żurakowska z Radia Lublin: warto. Chociaż jej autorka Joanna Adamek – główna specjalistka ds. promocji i marketingu w Muzeum w Kozłówce – jest z wykształcenia dziennikarką, stworzyła miniserial, który pokochały rzesze fanów, a teraz wydała książkę, która nie powiela wątków serialowych, ale je co najwyżej uzupełnia.

-Chciałam pogłębić bohaterów, pokazać ich motywację, żeby ich bardziej zrozumieć – mówi Joanna Adamek, która pokazuje w książce losy bohaterów sprzed czasów serialowych. I zapewne rozszerza, bo powieść rządzi się innymi prawami niż scenariusz półtoraminutowej rolki w mediach społecznościowych. Czy znajdziemy w niej wprowadzone ostatnio w miniserialu wątki nałęczowskie? Wszak panna Rita jest nauczycielką w nałęczowskiej Szkole Ziemianek, której budynek do dziś jest ozdobą miasta.

Gwara lubelska i Najświętsza Panienka

W Teatralni pałacowej podczas spotkania autorskiego – w czasie którego obecni byli także odtwórcy głównych ról: Aneta Ćmiel (Stefcia), Maciej Ćmiel (Leon), Kamil Strużek (Józek), Michał Rudnicki (Antoni) a także autor zdjęć Łukasz Wągrodny – fani serialu poznali kulisy powstawania i serialu, i książki. Podkreślano także walory językowe powieści i serialu.

-To, jak znakomicie udało się państwu zbalansować gwarę lubelską do języka literackiego to jest mistrzostwo świata – powiedziała Małgorzata Żurakowska.

Nie zabrakło też znanego z serialu wątku Najświętszej Panienki…

-I niech Najświętsza Panienka ma pana w opiece – mówiła Stefcia w jednej z rolek do pana Leona, na co ten jej odparował: – Powiedz Najświętszej Panience niech się swoimi sprawami zajmie.

Pomoc Najświętszej Panienki okazała się jednak niezbędna w procesie powstawania książki.

-Przed pisaniem często sobie mówiłam Zdrowaśkę lub „Pod Twoją obronę” – mówiła Joanna Adamek. – Najświętsza Panienko, jak ja mam napisać tę książkę, to Ty mi pomóż, bo ja sama tego nie zrobię.

Na spotkaniu autorskim tłumy

I książka powstała, a na spotkanie autorskie w Teatralni przybyły tłumy z wielu stron Polski. Ci, którzy nie mogli przyjechać, oglądali jego transmisję w mediach społecznościowych. A ci, którzy nie chcieli w tym uczestniczyć, spacerowali po pałacowym parku…

Więcej zdjęć>>>

Czytaj także:
Pomysł na weekend: Kozłówka>>>
Nowa książka Mai Wolny>>>
Jerzy Żurawski po raz trzeci>>>
Booksharing w podcieniach>>>

Witaj
Zapisz się na nasz newsletter

Będziesz otrzymywać informacje o ciekawych wydarzeniach

Nie wysyłamy spamu, nie przekazujemy nikomu adresów email.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *