Zapraszamy Państwa na spacer. Kazimierskie wąwozy są naprawdę piękne! Tym razem trzy jary, które ostatnio stają się coraz bardziej popularne: Na Borowskich, Na Kiljana i Zagłoski Dół.
Tak naprawdę wszystko zaczęło się od tego, że chciałam zobaczyć, co z Korzeniowym Dołem. Pojechałam na parking miejski na Dołach, żeby zostawić auto i… dwie godziny spędziłam w wąwozach, z których żaden Korzeniowym Dołem nie był!
Zagłoski Dół
Z parkingu na Dołach wychodzą trzy wąwozy: dwie głębocznice i jeden wąwóz naturalny. Ten naturalny to Zagłoski Dół, chociaż na mapie zapisane jest inaczej: wąwóz Borowski. Ten jest jednak gdzie indziej.
W Zagłoski Dół chciałam tylko zajrzeć i sprawdzić, co się tutaj zmieniło. Od mojego ostatniego spaceru w tymi miejscu minęło już trochę czasu. Zajrzałam i… nogi same pociągnęły mnie dalej!
Był chłodny ranek. Wąwóz był ciemny i przerażająco cichy. Kosy uciekały spod nóg, nie wydając żadnego dźwięku. Pod nogami tylko trzaskały pojedyncze gałązki. I klaskały kamienie, gdy pośliznęła się nieopatrznie stopa. Widać było, że jeszcze niedawno płynął tędy spory strumień sprowadzający wodę deszczową w dół zboczy. Na tyle silny, że niósł kamienie, których sporo nazbierało się w dole wąwozu. Teraz było jednak sucho.
Poranek był chłodny. Zwłaszcza tutaj. Przydał się polar, który zabrałam na wszelki wypadek. Przecież mamy połowę wakacji. Myśląc „powinno być ciepło”, dopięłam suwak pod samą brodę. Zrobiło się trochę lepiej.
Zbocza wąwozu porastała wątła zieloność. Nic dziwnego. To dość ciemne miejsce. Boki ścieżki jakby ktoś świeżo ogracował. To było pierwsze skojarzenie. Drugie – odegnałam czym prędzej, licząc, że jednak „nocnych ogrodników” nie spotkam na swojej drodze.
I nie spotkałam.
Najgorsze było więc teraz wyjście z wąwozu – zarośnięte dzikimi jabłoniami splątanymi drapiącymi pędami malin i pokrzyw. Dobrze, że byłam z spodniach.
Poza wąwozem był ciepły słoneczny poranek. Polarek można było rozpiąć. Polna droga prowadziła wśród sadów i zbóż. W pewnym momencie pojawiło się przede mną turystyczne osiedle stylizowanych na szopy domków o dźwięcznych nazwach: Kurdybanek, Mniszek, Macierzanka… Czy ktoś już w nich mieszka?
Na Kiljana
Pod rosłym dębem spotkanie. Pan Jacek uściśla miejscowe nazwy wąwozów i zachęca do wizyty w Czarnym Dole. To dziwne miejsce: raz przyjazne i swojskie, innym razem obce i wrogie. Co tam jest? Sprawdzę następnym razem. Teraz moja droga prowadzi w prawo – Na Kiljana.
Na Borowskich
Wracam na parking. I co? Już powrót? Jeszcze chciałam zobaczyć wąwóz Na Borowskich. Ten pierwszy z lewej. Mimo że wyłożony jest ażurowymi płytami, wart jest odwiedzin. Tutaj – podobnie jak w Korzeniowym Dole – nie brakuje fantastycznie ukształtowanych korzeni wystających z lessowych wysokich zboczy. Jest tu jednak mroczniej.
Po krótkiej wędrówce w górę, droga wychodzi na pola. Na miedzach rośnie wrotycz, nawłoć, krwawniki. A jak pachną w porannym słońcu! W Zagłoski Dół schodzę z pokaźną naręczą żółtych i białych kwiatów. Z nimi raźniej. Odganiają uporczywe myśli o niechcianym towarzystwie. Mają swoją moc – nie spotykam po drodze nikogo.
Zanim odjeżdżam z parkingu, zaglądam jeszcze do Korzeniowego Dołu. Wejścia wciąż bronią czerwone zasieki. Napis „Uwaga! Bezwzględny zakaz wstępu!” robi swoje. Wycofuję się, robiąc miejsce tym, którzy równie tęsknie zaglądają w głąb Korzeniowego i też odchodzą.
Gdy wracam do miasta, mijam po drodze ekobusiki wiozące turystów. Na przodzie mają tablice „Korzeniowy Wąwóz”. Dokąd teraz jadą? Nietrudno zgadnąć, skoro na parkingu przy parkometrze wisi ogłoszenie „Dotyczy także pojazdów elektrycznych”…
Trasa: 3,5km.
Czas: 2 godziny
Czytaj także:
Spacerkiem: Kiedy zakwitną jabłonie>>>
Spacerkiem po okolicy: Nałęczowskie wąwozy i zaułki>>>
Spacerkiem do komety>>>
Spacerkiem: Do ruin willi Graffa i Albrychta>>>
Spacer śladami Kazimierza Wielkiego i Esterki>>>
Spacerkiem: Tam i z powrotem>>>
Spacerkiem: Zajrzeć pod podszewkę>>>
Spacerkiem: Sarnim tropem>>>
Spacerkiem: Godzina długich cieni>>>
Spacerkiem wokół Kazimierza: Janowiec>>>




