Maja Wolny, pisarka, felietonistka i podróżniczka, która wybrała Kazimierz Dolny na swoje miejsce na świecie znów natknęła się na pewną niezwykłość.
Maja w ostatnich latach odbywała wiele podróży – była w Azji, przejechała niemal całą Rosję. Wizyty za wschodnią granicą po inwazji Moskwy na Ukrainę nie należały do bezpiecznych. Szczególnie, że Rosjanie coraz bardziej negatywnie odnoszą się do Polaków. Oddani swemu przywódcy informują o osobach zbyt ciekawych. A Maja Wolny, dziennikarka, wiele chciała się o terenach zza „kurtyny” dowiedzieć. Podróże skończyły się wbiciem pieczątki do paszportu podczas ostatniej podróży na Białoruś Na Białoruś Maja nie dotarła, ale niebezpieczeństwa się nie skończyły.
Niebezpiecznie blisko domu
Na Lubelszczyźnie niebezpiecznie nie jest. W teorii. W praktyce pisarkę spotkała bardzo ryzykowna sytuacja blisko domu. Z podróży do Puław, sprzed kilku dni, pisarka wróciła z pasażerem na gapę. Wśród owoców kupionych w puławskim markecie był … skorpion.
Na swoim profilu na Instagramie Maja pisze: Słuchajcie, ja wiem, że czasem jeżdżę w niebezpieczne rejony i w wojażach nie raz bywało ryzykownie. Dzisiaj jednak wróciłam z …Puław, z popularnego supermarketu. W siatce z zakupami m.in. banany, pomarańcze, avocado, ryż i… skorpion. Życie bywa pełne niespodzianek. Pozdrawiam panie kasjerki i pracowników sklepu z tak bogatym zaopatrzeniem! Uważajcie na siebie!
My też zachęcamy do ostrożności.
Czytaj także: Klątwa Mai Wolny >>>