Poniatówka odsłania tajemnice

Zajrzyjmy do Nałęczowa. Na Poniatówkę. Trwają tu prace remontowe, które odkrywają rąbka historii. Czy wyjaśniają krążące wokół tego miejsca legendy?

Wzgórze Poniatowskiego w Nałęczowie to częste miejsce spacerów zarówno mieszkańców jak i turystów. Podobnie było i na początku XXw. Organizowano tu ważniejsze uroczystości i manifestacje, stąd ruszały pochody, wygłaszano płomienne przemówienia. Stąd w 1905r. przemawiał do tłumów m.in. Żeromski.

Jak król i książę przez Nałęczów jechali

Miejsce to owiane jest legendami. Jedna z nich wiąże Poniatówkę z ostatnim królem Polski. Stanisław August Poniatowski miał odwiedzić to miejsce w trakcie podróży na Ukrainę w 1787r. , gdzie akurat przebywała Katarzyna II, którą monarcha polski chciał nakłonić do zawiązania antytureckiego sojuszu. Jako pierwszy odnotował ten fakt ponad sto lat później Henryk Wiercieński (1843 – 1923) regionalista i publicysta, wybitny działacz społeczny; człowiek zasłużony dla Nałęczowa i Lubelszczyzny. W jego opowieści król nocował w Nałęczowie w pałacu Małachowskich.

-Według tradycji miejscowej, podejmowano tu króla podwieczorkiem, wybierając na miejsce przyjęcia wzgórek ponad łąką, nieopodal pałacu, zkąd malowniczy roztacza się widok na kościół i dolinę. Drogę na wzgórek skopano na ten cel dokoła ślimakiem, ażeby udogodnić nań wejście – pisał Wiercieński.

Lektura źródeł opisujących królewską podróż na Ukrainę i z powrotem nie potwierdza jednak tych informacji. „Dyariusz z podróży” króla na Ukrainę autorstwa Adama Naruszewicza pokazuje, że zarówno w drodze na Ukrainę jak i z powrotem monarcha ominął Nałęczów Małachowskich jak i należące do Czartoryskich Puławy. Chociaż przejeżdżał niedaleko – przez Piotrawin, Opole i Bełżyce.

Dlaczego regionalista Wiercieński zmienił historię? Jerzy Michał Sołdek autor książki „Osobliwości, zagadki i tajemnice Nałęczowa. Nałęczowscy powstańcy Sybiracy 1863” uważa, że była to próba zbudowania legendy powstającego właśnie wokół uzdrowiska Nałęczowa.

-Nałęczów, dawniej jedynie folwark i siedziba klucza majątku, jako osada willowa zaczął się tworzyć wokół zakładu leczniczego od 1880 roku. Młoda osada nie miała swej historii. Taką historię miała natomiast sąsiednia Bochotnica, wieś na której gruntach powstał Nałęczów. Ale to do Nałęczowa, a nie do Bochotnicy zjeżdżali kuracjusze z różnych stron porozbiorowej Polski. Stąd też trzeba było młodemu uzdrowisku i osadzie dodać nieco splendoru. Stworzyć jego tradycję, z królem w roli głównej, tutaj goszczącym. Ozłocić Nałęczów blaskiem królewskiego majestatu – pisze Jerzy Michał Sołdek.

Inna legenda wiąże nazwę Wzgórza Poniatowskiego z księciem Józefem Poniatowskim, który w maju 1809r. miał tędy przejeżdżać w drodze z Puław do Lublina. Tu miała go żegnać bądź witać społeczność Nałęczowa.

Rośnij dębie na chwałę Polski i rozsławiaj jej imię na cały świat!

Na samym wzgórzu, niegdyś pustym, dziś porośniętym drzewami, warto zwrócić uwagę na jedno z nich. To dąb rosnący na placyku obok kapliczki ogrodzonej białą balustradą. Stanisław Rejmak (1873-1959) lokalny działacz społeczny, przedstawiciel Wydziału Narodowego w Nałęczowie wspomina w swoim pamiętniku, że dąb ten – zwany Dębem Wolności – został posadzony w reakcji na wieść o wkroczeniu wojsk polskich na tereny Lubelszczyzny.

-Podekscytowani niezwykłością wydarzeń, rokujących nadzieję na odzyskanie wolności, postanowiliśmy po raz pierwszy jawnie obchodzić w Nałęczowie święto 3 Maja – pisze Rejmak. – To była połowa maja 1916 roku.

Posadzenie drzewka było jednym z elementów uroczystej manifestacji patriotycznej. Przy korzeniach dąbka ukryto kapsułę czasu.

– Rośnij dębie na chwałę Polski i rozsławiaj jej imię na cały świat! – powiedziano podczas uroczystości. Nic więc dziwnego, że ponadstuletnie drzewo ma się dobrze.

Szklana góra o stromych zboczach

Tak o Poniatówce pisał Stefan Żeromski w książce „O Adamie Żeromskim. Wspomnienie”:

-Góra Poniatowskiego, prasłowiańskie grodzisko z fosą na szczycie, szklana góra o stromych zboczach, które okrywa szkliwo twarde, przed nieskończonością lat wypalone dla obrony czyjegoś zamku na szczycie przed jakimś wrogiem…

Wzgórze Poniatówka bowiem w lokalnej tradycji uznawane jest za dawny słowiański gród. Potwierdzają to badania archeologiczne z 1908r., podczas których odkryto ślady spalenizny i polepy oraz wciąż czytelne w krajobrazie wzgórza formy terenowe, sugerujące istnienie obwałowań.

-Można przypuszczać, iż miejsce to mogło pełnić funkcję obronnego gródka na szlaku komunikacyjnym biegnącym wzdłuż doliny Bystrej przez Wąwolnicę do Kazimierza Dolnego lub brodu na rzece Wiśle w Bochotnicy – czytamy na profilu Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

Poniatówka. Fot. Danka

Potwierdzają to także badania z 2021r. przeprowadzone w związku z zagospodarowaniem Poniatówki. Miasto chce tu bowiem wykonać m.in. alejki, oświetlenie, tarasy widokowe oraz elementy tzw. małej architektury.

Prawie na całości przebiegu wykopu zarejestrowano bardzo liczne skupiska i fragmenty polepy, niekiedy ze śladami formowania oraz odciskami roślinnymi, jednakże nie można jednoznacznie stwierdzić, że stanowią one pozostałości umocnień lub konstrukcji obiektu wolnostojącego – np. w typie wieży.

Prace archeologiczne nie przyniosły więc jednoznacznego rozstrzygnięcia co do funkcji, jakie pełniło wzgórze we wczesnym średniowieczu. Podczas badań odkryto jednak zabytki ruchome – ceramikę naczyniową z XI-XII w. oraz metalowy półkosek – narzędzie do żęcia zboża o ostrzu dłuższym i mniej wygiętym niż u sierpa, o krótkiej rękojeści.

Czytaj także: Pomysł na Weekend: Kozłówka>>>

Czytaj także: Spacerkiem wokół Kazimierza: Janowiec>>>

Witaj
Zapisz się na nasz newsletter

Będziesz otrzymywać informacje o ciekawych wydarzeniach

Nie wysyłamy spamu, nie przekazujemy nikomu adresów email.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *