Odszedł stary dom…

Spłonął dom na Górach. Drewniany, więc ogień, który się w nim pojawił w sobotę 28 maja tuż przed szóstą po południu, nie odpuścił, dopóki nie posiadł go do końca.

Kiedy odchodzą stare drewniane domy, odchodzi jakaś część historii miejsca. Co pozostaje?

Pożar domu na ulicy Góry. Fot. OSP KSRG Kazimierz Dolny

To był stary dom

Już niezamieszkały. Może miał sto lat, a może i więcej. Stał w zaułku ulicy Góry. W miejscu, skąd rzeka Wisła jest widoczna mimo zieleni, skąd willa profesora Pruszkowskiego przypomina farę, skąd jest tylko rzut beretem na Górę Trzech Krzyży.

Stał w miejscu, gdzie stare dęby szeptały legendy nie mniej starym drzewom owocowym otulonym pokrzywami wysokimi po pas. Tajemniczy to ogród, który czas nie tyle zatrzymał, co cofnął do lat dla każdego najpiękniejszych.

Miałam okazję zawędrować do tego zaułka jesienią ubiegłego roku i wciąż mam go pod powiekami. Drewniany kazimierski dom z pięterkiem białymi obramieniami okien zwracał się w cztery strony świata. Co widział przez lata?

Dom Radomskich na Górach. Fot. Anka

Starszy Pan Radomski grał na ligawce

-Dla mnie Państwo Radomscy to kawał historii Kazimierza, mojego sąsiedztwa i wspomnień z dzieciństwa. To p. Radomski (z okazałym wąsem, którego nie powstydziłby się Sarmata) grał na ligawce na Górze 3 Krzyży przed rezurekcją – napisała na Facebooku kazimierzanka Krystyna Gurmińska.

Kazimierzanie pamiętają dźwięk tego egzotycznego w Miasteczku instrumentu. Przez dziesięciolecia – począwszy od lat powojennych do co najmniej sześćdziesiątych – niósł się szeroko nad Miasteczkiem każdej Wielkanocy obwieszczając wszem i wobec początek Zmartwychwstania… Czy podobny był do dźwięku ligawki podlaskiej? Podobna tradycja podtrzymywana jest obecnie w czasie adwentu w Ciechanowcu na Podlasiu, gdzie miejscowi legacze przez cały adwent codziennie wychodzą przed dom i wyjątkowym dźwiękiem tego instrumentu nawołują i przypominają, że wkrótce narodzi się Jezus. Może warto by do tej tradycji pana Radomskiego wrócić w Kazimierzu?

Starszy pan Radomski, którego imię przepadło w mrokach niepamięci, pracował jako mularz, między innymi przy budowie cembrowiny rzeczki Grodarz i mostku nad Głęboczyzną, który połączył starą i nową część cmentarza.

Czy to podpalenie?

Te historie dziś pamiętają już tylko nieliczni. Śmierć domu zda się dopełniać dzieła. Dlaczego spłonął?

-To już był siódmy pożar w naszym zakątku i wszystkie przez podpalenie – czytamy w komentarzach na Facebooku.

Jaka jest prawda? Sprawę bada policja. Najgorsze, że nie udało się uratować starych ścian mimo interwencji 4 oddziałów straży pożarnej z Puław, Kazimierza i Dąbrówki.

Więcej zdjęć>>>

Czytaj także: Łuna nad wiatrakiem>>>

Witaj
Zapisz się na nasz newsletter

Będziesz otrzymywać informacje o ciekawych wydarzeniach

Nie wysyłamy spamu, nie przekazujemy nikomu adresów email.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *