Nowa książka Mai Wolny

Mimo, że osadzona w realiach XVII wieku, będzie o nas. Nowa książka "Klątwa" Mai Wolny ukaże się wiosną.

Mimo, że osadzona w realiach XVII wieku, będzie o nas. O nas kazimierzakach. O nas Polakach. Tytuł: „Klątwa”. Nowa książka Mai Wolny ukaże się wiosną.

Maja Wolny. Pisarka. Autorka powieści, m.in. „Dom tysiąca nocy”, „Księgobójca”, „Powrót z Północy” czy „Jasność” uznanej za pierwszą w języku polskim powieść z gatunku climate fiction. W jej książkach widoczna jest fascynacja Kazimierzem, w którym zamieszkała na stałe po publikacji „Czarnych liści”. Punktem wyjścia wielu z nich jest historia, która łączy się z wydarzeniami fikcyjnymi w jedną opowieść. Czy obie te pasje znajdą wyraz także w jej najnowszej powieści?

Właśnie złożyła Pani w wydawnictwie swoją kolejną książkę. Tym razem jej akcja całkowicie dzieje się w Kazimierzu. Co było inspiracją?

Maja Wolny – W każdej z moich powieści umieszczam jakiś drobiazg z Kazimierza.   Czasami jest bardzo dyskretny. Nawet jeśli opowiadam o Amsterdamie czy Tybecie, to i tak ślady kazimierskie gdzieś tam są. Natomiast akcja mojej najnowszej powieści rozgrywa się niemal całkowicie  w Kazimierzu. To jest naprawdę książka kazimierska: pisana tu, w Miasteczku podczas pandemii. Jest  w niej Zamek, jest Fara, jest Wisła. Wisła to nomen omen największe źródło, a właściwie rzeka inspiracji.

Wisła, czyli… powódź?

Maja Wolny – Podczas premiery „Zamku” Kafki, którą przygotowywałam wraz z Teatrem Klepisko w 2019 roku, dowiedziałam się o historii zalania Kazimierza w 1644 roku. Powiedziała mi o tym Ewa Wolna. Potem przeczytałam „Pieśń nową. O gwałtownym deszczu, nigdy nie słychanym w Koronie Polskiej. W Kazimierzu Dolnym w roku 1644”. Potem rozmawiałam o tych wydarzeniach z Małgorzatą Szejnert, która kiedyś zorganizowała inscenizację tego utworu w ogrodach Kuncewiczówki.

Zaczęła Pani badać sprawę tego wiślanego potopu.

Maja Wolny – Ta historia bardzo mną wstrząsnęła. „Pieśń nowa” nie jest może wybitnym dziełem literackim, ale stanowi coś na wzór pełnego emocji reportażu, z którego bije groza, strach przed wielkimi siłami i bezradnością człowieka w obliczu nieszczęścia. Dziś na bieżąco śledzimy katastrofy na całym świecie i coraz mniej się nimi przejmujemy. Natomiast w XVII wieku ludzie nie mieli takiej możliwości. Dowiadywali się o przeróżnych Bożych dopustach (bo tak interpretowano katastrofy naturalne) najczęściej wiele miesięcy, czasami wiele lat po faktach. Pieśń o Kazimierzu, powielana na machinach drukarskich i rozprowadzona po jarmarkach, odpustach musiała robić niesamowite wrażenie na czytelnikach, skoro zrobiła i na mnie po 400 latach.

Poszłam za ciosem i spróbowałam sobie odtworzyć tamtą epokę. To był czas kataklizmów klimatycznych – na kilkaset lat na półkuli północnej nastąpiło ochłodzenie, zwane małą epoką lodową. Spowodowane tymi zmianami klęski głodu były z kolei jedną z przyczyn wojen, które przetoczyły się przez Europę. Można powiedzieć, że to był taki okres, kiedy ludzie zaczęli doświadczać skutków zmian klimatu, chociaż oczywiście tego tak nie nazywali. Mówili o klątwie, o zemście Boga, o karze za grzechy. Często szukano kozła ofiarnego.

Jedną z ofiar była Regina, bohaterka mojej książki, która istniała naprawdę. Zachowały się akta sądowe potwierdzające tożsamość tzw. kazimierskiej czarownicy. Kiedy je odnalazłam, byłam zachwycona i absolutnie przekonana, że historia Reginy warta jest powieści.

W tym czasie przyszła pandemia i okazało się, że nie można podróżować, że jestem całkowicie unieruchomiona w moim domu w Kazimierzu. Więc wyruszyłam w inną podróż – w podróż w czasie.

„Klątwa” jest chyba pierwszą w Pani dorobku powieścią historyczną.

Maja Wolny – Powieści historyczne pisałam już wcześniej.  Zarówno w „Karze”, mojej debiutanckiej książce, jak i  w „Czarnych liściach” cofam się do czasów drugiej wojny światowej. Jedna z historii z „Powrotu z Północy” rozgrywa się w XVII w., ale to jednak wątek poboczny. Teraz rzeczywiście konsekwentnie od początku do końca buduję fabułę w tak odległym historycznie czasie. Akcja powieściowa to bowiem lata czterdzieste  XVII w. aż do początku XVIIIw. , do wojny północnej i epidemii dżumy. I to było spore wyzwanie. Trzeba było dokonać pewnych wyborów. Nie piszę polszczyzną siedemnastowieczną, bo nikt by tego nie przeczytał. Dla obecnego czytelnika nawet lektura „Pamiętników” Paska nie jest do końca czytelna bez przypisów. W „Klątwie” stosuję rodzaj dyskretnej stylizacji. Moja powieść jest właściwie tylko pozornie książką historyczną. Tak naprawdę wywołuję duchy tamtej epoki, żeby opowiedzieć o czasach współczesnych.

Kim są bohaterowie Pani nowej książki?

Maja Wolny – Obok bohaterów fikcyjnych, czytelnik odkryje w „Klątwie” postaci znane z historii – magnatów, ludzi kultury, władców oraz takie postaci, które uniknęły anonimowości historycznej, ponieważ robiły coś, co uznano za dziwne, tajemnicze i niebezpieczne.

Mamy tu więc nie tylko postacie fikcyjne, więc dla miłośników historii Kazimierza zapowiada się nie lada gratka!

Maja Wolny – Zdecydowanie tak, chociaż myślę, że najwięksi znawcy historii miasta nie będą zaskoczeni. Zawsze bardzo mnie fascynował głos osób pominiętych, zlekceważonych w Historii.

Głos wołającego na puszczy.

Maja Wolny – Głos wołającego nad Wisłą (śmiech). W „Klątwie” jest to głos kobiet, który jest dla mnie bardzo ważny. Kobiety w historii istnieją prawie tylko i wyłącznie jako matki, żony i kochanki władców bądź ludzi dobrze uposażonych…

Ale i czarownice, wiedźmy, czyli te, które wiedzą więcej…

Maja Wolny – To jest właśnie ten element, który się w „Klątwie” pojawi. Głos kobiet, po których pamięć miała być spalona bądź utopiona.  W Polsce jako kraju katolickim było mniej procesów o czary niż w krajach protestanckich i należy o tym pamiętać. Ale to nie znaczy, że to się nie zdarzało, że nie było stosów, szubienic ani absurdalnych spraw sądowych czy okrutnych konsekwencji społecznych. To fascynujący temat, którym zajmują się i pisarze, i badacze na całym świecie.  Dla mnie to jest bardzo ważna sprawa: dać głos tym, którym go odebrano.

Porusza Pani także problem patriarchatu w Polsce.

Maja Wolny – W „Klątwie” portretuję patriarchalne społeczeństwo, w którym żyliśmy w XVII – XVIII w. i niestety – w wielu aspektach – tkwimy w nim nadal. Przyglądam się losom kobiet, która próbują żyć po swojemu i ponoszą za to karę. Współczesne czarownice to już nie są kobiety, które stawiają tarota, obserwują Księżyc czy zbierają zioła. Dziś wiedźmami są kobiety, które protestują na ulicach polskich miast.

Mało jest spraw, które wzbudzają aż takie emocje, jak prawa kobiet. Dziś, w latach 20. XXI w., patriarchat osiągnął formę komicznego przerostu. Ten balon niebawem pęknie z hukiem. Musimy się jeszcze z nim zmierzyć, ale być może już jako ostatnie pokolenie – mam nadzieję, że moja córka nie będzie musiała walczyć o to, co wydaje się oczywiste: o własne ciało, prawo wyboru, o własne zdanie. Że nie będzie już żadnej promocji cnót niewieścich…

„Klątwa” jest też powieścią o Kościele.

Maja Wolny – W mojej powieści poruszam problemy duchowieństwa. To są współczesne problemy (choć o długiej historii). Uważam je za bardzo istotne. Staram się w subtelny sposób powiedzieć o obumieraniu Kościoła, o obumieraniu Kościoła od środka, pokazać całą machinę pewnej manipulacji, która miała miejsce i w historii, i niestety ma miejsce do tej pory. Tak jak i u Wyspiańskiego (który też napisał utwór pod tytułem „Klątwa”), głównym bohaterem mojej „Klątwy” jest ksiądz, który nie do końca żyje według dekalogu. Jednocześnie ma wyraźnie powody, żeby łamać kolejne przykazania. Potępiamy go i rozgrzeszamy jednocześnie.

„Klątwa” jest więc książką o Kościele w naszych czasach?

Maja Wolny – Podobnie mieszane uczucia ma wielu wiernych w stosunku do Kościoła dzisiaj. Ja mam osobiście takie wrażenie – i myślę, że to się będzie czuło w „Klątwie” – że to nie ja opuściłam Kościół, tylko Kościół opuścił mnie. Kościół ode mnie odszedł, tak jak odszedł od bardzo wielu ludzi. I jest w tym coś bardzo smutnego. Byłam świadkiem molestowania seksualnego przez osobę duchowną oraz – mniej więcej w tym samym czasie, przez znaną osobę publiczną. Mnie udało się uciec, ale znam osobiście ofiary, które do końca życia będą odczuwać ból. Teraz uczestniczę w postępowaniu przeciwko temu świeckiemu sprawcy, co jest bardzo trudnym doświadczeniem, ale coś jednak się dzieje. Sprawa duchownego natomiast jest właściwie nie do ruszenia.

Ludzie teraz w rytualny sposób zrywają z Kościołem, dokonują aktu apostazji, co ogłaszają na mediach społecznościowych. Próbują zamanifestować, bo Kościół kiedyś był dla nich ważny. Kiedyś pozbywano się czarownic. Teraz to my dokonujemy sądu nad Kościołem, ponieważ czujemy się oszukani, opuszczeni i zdezorientowani. Te procesy bardzo przyspieszyły w ostatnim dziesięcioleciu, choć przecież zaczęły się bardzo dawno temu. Zanurzenie się w czasie opisanym w „Klątwie”, kiedy szalała kontrreformacja, odrzucająca kurs tolerancji i miłosierdzia, może nam dużo powiedzieć o tym, co obecnie dzieje się w Kościele.

Wydawać by się mogło, że Kazimierz leżał i leży na uboczu wielkiej Historii, że tu żyje się inaczej, lepiej… A Pani przez pryzmat małej kazimierskiej parafii opowiada globalnie o Kościele i nie są to rzeczy napawające optymizmem.

Maja Wolny – Często się słyszy, że polski kościół parafialny ma się świetnie. Że zaraza niewiary pleni się tylko w dużych miastach. W „Klątwie” biorę na warsztat kazimierską parafię z XVII – XVIIIw.  Pokazuję mechanizmy, które działają w obrębie niewielkiej społeczności, kontaktów władzy świeckiej z duchowną. Częściowo jest to poparte moimi studiami archiwalnymi, a częściowo oczywiście wyobraźnią, bo nie zapominajmy, że ja stworzyłam powieść, a nie historyczną monografię. Myślę, że napisałam książkę kontrowersyjną, ale tak naprawdę głęboko religijną, pokazującą również moje własne wątpliwości i ból, który przeżywam z powodu Kościoła, który się nie oczyszcza i coraz bardziej oddala od człowieka.

Czy analizując problemy, o których pisze Pani w swojej książce, uważa Pani, że jest dla nas jeszcze jakaś nadzieja?

Maja Wolny – Ostatnio czytałam wywiad z jednym z moich ulubionych amerykańskich pisarzy, Jonathanem Franzenem, w którym on powiedział dokładnie to, co czuję: otoczeni kosmicznym  bezkresem, ze świadomością, jak malutkie jest nasze ego, staramy się znaleźć jakąś porządkującą opowieść, żeby nie popaść w rozpacz. Tą opowieścią może być mit, ideologia, bardzo często tą opowieścią jest religia. Albo literatura, która cały czas stara się nadać sens naszemu istnieniu. To jest zadanie dla każdego. Nie da się przed tym uciec.

Zakończenie mojej książki jest zaskakujące. Bo takie właśnie jest życie: pełne niespodzianek. I tych złych, o czym wiemy bardzo dobrze. Ale często zapominamy, jak bardzo pełne jest tych dobrych. Tak jak w powieści zaskakujące zwroty akcji to są zawsze te momenty, które przykuwają uwagę czytelnika, nie pozwalają nam zasnąć i każą przekręcać kolejne kartki. Tak w życiu te zaskakujące zwroty akcji również się zdarzają. Te dobre. Ja wciąż mam taką nadzieję.  

Sprawa kazimierskiej czarownicy Reginy, do której przypadkiem dotarłam, pokazuje, że nawet wydarzenia zapomniane, stracone, wymazane ze świadomości, czekają gdzieś, na dnie szkatuły czasu, aż ktoś je wydobędzie i opowie. Nawet na wydarzeniach, które były tragiczne, można budować coś dobrego.  Może właśnie tak będzie z dzisiejszą sytuacją kobiet w Polsce.

Wierzy Pani, że jest to możliwe?

Maja Wolny – Być może to, czego dziś doświadczamy, to rodzaj czyśćca, przez który trzeba przejść, żeby sobie coś uświadomić, żeby odrobić lekcję, która nie została wcześniej odrobiona. Więc można się odwrócić, uśmiechnąć i powiedzieć, że nie ma tematu albo spróbować wziąć głęboki wdech i jednak ten ból przepracować. To wymaga wysiłku, ale jest konieczne.

Wysiłku nie będzie natomiast wymagało przebrnięcie przez moją książkę, bo bardzo dobrze się czyta, na różnych poziomach. Również na tym bardziej sensacyjnym, porywającym w wir wydarzeń. Jest sporo akcji, jest zaraza, romans, egzekucja, zagrożenie życia… Zapewniam, że jej przeczytanie nie będzie bolało, choć mam nadzieję, że po lekturze pozostanie w czytelnikach twórczy niepokój.

Nowa książka Mai Wolny

„Klątwa” ukaże się na rynku wydawniczym dopiero wiosną 2022r. A nam nie pozostaje nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość i ewentualnie nadrabiać zaległości lekturowe.

Maja Wolny jest autorką:

powieści

  • Kara (2009)
  • Dom tysiąca nocy (2010)
  • Czarne liście (2016)
  • Księgobójca (2017)
  • Powrót z Północy (2018)
  • Jasność (2019)
  • Klątwa (2021)

książki podróżniczej

Wywiady z Mają Wolny:

Maja Wolny powraca z Północy>>>

Warto mieć Jasność>>>

Z Kazimierza pociągiem do Tybetu>>>

Witaj
Zapisz się na nasz newsletter

Będziesz otrzymywać informacje o ciekawych wydarzeniach

Nie wysyłamy spamu, nie przekazujemy nikomu adresów email.

Jeden komentarz

  1. Kazimierskie powietrze, krajobraz i przyroda dają natchnienie pisarce, której twórczość wznosi się na wyżyny. Genius loci jej pięknej siedziby na Dołach wspiera talent pisarki.
    Gratuluję nowej książki przemiła Sąsiadko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *