W cyklu „Lektura na weekend” prezentujemy Państwu pierwszy rozdział powieści Róży Nowogrodzkiej „Zwłok”.
Maria Kazimierczak ruszyła na codzienny spacer po Kazimierzu. Kochała to miasto i jego atmosferę. Atmosferę, którą oddychała jej ukochana pisarka, Maria Kuncewiczowa. Właśnie przeszła na emeryturę i planowała się nią cieszyć. Za spadek po cioci Lusi zakupiła wymarzone mieszkanko w nadwiślańskim Kazimierzu i spędzała tu niemal każdą chwilę.
W życiu zawodowym Maria Kazimierczak była profesorem polonistyki Uniwersytetu Łódzkiego. Specjalizowała się w tłumaczeniach i literaturze XX wieku. Prywatnie kochała kryminały. Miała na emeryturze pisać, ale uroda miasteczka i słoneczna pogoda sprzyjała spacerom, a nie pisaniu.
Niewielka, okrągła postać pani Marii, która wśród studentów zyskała jej pieszczotliwą ksywkę Profesor Kuleczki, sunęła ulicą Lubelską. Przy synagodze zatrzymała się. Coś w krajobrazie tego miejsca jej nie pasowało. W małym zaułku rozkładał się, jak mały wieloryb, zwłok.
-Zwłoki!!! – poprawiła się w myślach prof. Kuleczka. – Przez studentów zza wschodniej granicy zaczynam wariować – pomyślała.
Stosując się do gramatyki języka polskiego rosnąca grupa młodych ludzi z Ukrainy i Białorusi na siłę poprawiała reguły naszej mowy. Perfum zamiast perfumy, schód, zamiast schody, zwłok zamiast zwłoki i tak dalej.
Wracając do zwłok. Mężczyzna leżący pod synagogą ewidentnie nie żył. Ręce jak sprężynki były okręcone woków potężnego, gruszkowatego tułowia. Pozycja była bardzo nienaturalna, a oczy otwarte i, jak to mówią, postawione w słup. Maria K., jak się w myślach nazwała pani profesor, podeszła do zwłok wyciągając jednocześnie telefon. Powstrzymała się od odruchowego zrobienia zdjęcia. Wybrała numer policji.
Autorka: Róża Nowogrodzka