Turystów, mozaikowe koty zachwycają. Mieszkańcy do nich przywykli i traktuj jak swoje. Czasem nawet nie zwracają na nie uwagi. Mnie intrygują, bo są wiernymi towarzyszami moich spacerów: i tych prywatnych i tych, z turystami. A skąd te koty?
Skąd te koty?
Koty przybyły do Kazimierza z Płocka. Są dziełem nieformalnej grupy artystów street art Inco i Gnito. Grupa działa od przełomu 2013 i 2014 roku a jej znakiem rozpoznawczym jest wędrujący kot.
W Płocku koty stały się prawdziwą atrakcją i wizytówką miasta. Opisane zostały w przewodniku, a studenci uznali wizerunki kotów w przestrzeni miejskiej, za jedną z dziesięciu rzeczy, które w Płocku trzeba zobaczyć.
Koty wywędrowały daleko poza rodzimy Płock. Pojawiły się w wielu miastach w Polsce: w Lublinie, Sandomierzu, Warszawie czy Wrocławiu. Snują się także po miastach europejskich. Odszukamy je w Paryżu, Amsterdamie, Monachium, Berlinie, Weronie, Splicie, Pradze i wielu innych. Większość jest mozaikowa, ale są i malowane. Często koty są dwukolorowe. Są jednak i monochromatyczne, za to z głowami: dziewczyny z perłą z obrazu Jana Vermeera, Bruca Lee, Princa, Zbigniewa Wodeckiego czy Marszałka Piłsudskiego. Są koty z cytryną czy papryczką, z klawiaturą fortepianową oraz złamanym sercem. Warto ruszyć na polowanie na koty, oczywiście z aparatem fotograficznym.
Jak prawdziwe dzieła sztuki, budzą kontrowersje, uznanie, ale i pożądanie. Pożądanie, bo bursztynowego kota z Gdańska skradziono. Niewielka część społeczeństwa stawia pytanie: czy można umieszczać rysunki i płaskorzeźby w miejscach nieuzgodnionych z zarządcami terenu/budynku? U większości, sztuka ulicy, szczególnie tej klasy, podoba się bardzo. Trudno nie uśmiechnąć się na widok wędrującego, artystycznego, kota. A koty pojawiają się nie tylko na ulicach. W 2015 roku, na polu w Gulczewie pod Płockiem, pojawił się 70-metrowy kot w zbożu. Tu obejrzycie Państwo film z kotem w zbożu.
Koci spacer po Kazimierzu Dolnym
Wszystkie drogi prowadzą na kazimierski Rynek, więc i my od Rynku zaczniemy. I właśnie w Rynku znajduje się pierwszy kot – mozaikowy, niebiesko – żółty. Po wybuchu wojny w Ukrainie zaczęto komentować jego obecność jako poparcie dla walczącego kraju. Faktycznie, jego kolory nawiązują do flagi Ukrainy. Niebiesko-żółty kot pojawił się jednak na długo przed wybuchem obecnie trwającej wojny. Pamiętajmy, że nie tylko kotami Kazimierz stoi. Spod studni ruszamy ku pomnikowi kundelka (niemal vis a vis studni w rogu), aby poklepać go po… nosku oczywiście. Ma to zapewnić powrót do Kazimierza. Nasza trasa prowadzi w górę. Zostawiamy po lewej stronie kościół parafialny – Farę i chodnikiem ruszamy na zamek.
Zespól Zamkowy w Kazimierzu Dolnym tworzą dwie budowle: zamek wybudowany przez Kazimierza Wielkiego oraz basztę, która powstała wcześniej, za czasów Władysława Łokietka. Bilet na zamek i basztę to koszt 7 (ulgowy) lub 10 zł/os. Z zamku i baszty rozpościerają się fantastyczne widoki na Wisłę, na zamku dodatkowo pobuszujemy po piwnicach, obejrzymy niewielką ekspozycję archeologiczną i zwiedzimy wystawę fotografii (wystawy fotograficzne, zmieniane kilkakrotnie w roku stały się stałą atrakcją tego miejsca). By znaleźć kota ruszyć musimy pod basztę. Może trzeba obejść budowlę dookoła? Tu szukajcie kota namalowanego.
Szukamy trzeciego kota. Z powrotem schodzimy w dół, ku Rynkowi i wejść musimy w ulicę Lubelską. To na tej ulicy, w okolicy synagogi znajduje się mozaikowy, biało-czerwony kocur. W lecie, aby go wyszukać – w okolicy schodków przy restauracji Bajgiel, musimy się wysilić, bo zasłaniać go mogą straganiki.
Skoro dotarliśmy do dawnej synagogi, warto zejść schodkami na Mały Rynek. To dawna żydowska część miasteczka. Miejsce, które praktycznie przestało istnieć w czasie II wojny światowej. W obozach zagłady naziści zamordowali niemal wszystkich kazimierskich Żydów, a żydowską część miasteczka rozebrano.
I na koniec, w Krakowską
Aby znaleźć ostatniego kota, udać się musimy w kierunku klasztoru franciszkanów. Przed klasztorem skręcić należy w ulicę Krakowską. Znaleźć tu można wiele przykładów ciekawej architektury, przepyszne jedzenie, napoje i słodkości. Są także noclegi. Proszę bacznie wypatrywać domów po prawej stronie ulicy, od Wisły. Na domu nieco odsuniętym od ulicy błyszczy ostatni kazimierski kocur od Inco i Gnito.
Życzymy udanego spaceru i odnalezienia wszystkich wędrujących kotów.
Inne nasze spacery: